ZASKAKUJĄCO DOBRE "ZŁE MAMUŚKI"

Data:

Na pierwszy rzut oka „Złe Mamuśki” wydały mi się podejrzaną amerykańską komedyjką, jakich pełno ostatnio w kinach – unikam takich filmów, zazwyczaj nie są nawet zabawne i szkoda mojego czasu. Co prawda w trailerze do filmu padają żarty o cyckach i waginach, dlatego poczułem się trochę zachęcony, ale do kina raczej bym się na „Złe Mamuśki” nie wybrał,. Na szczęście udało mi się pójść na pokaz przedpremierowy i jestem bardziej niż zadowolony z tego co zobaczyłem. Dawno się tak nie uśmiałem.

„Złe Mamuśki” okazały się wyjątkowo zabawną komedią, na którą śmiało można się wybrać do kina i dobrze bawić, ale pod jednym warunkiem – muszą Was śmieszyć dowcipy o cyckach, penisach i masturbacji. I jeszcze jedno, nie popełnijcie tego błędu co jedna Pani na sali, która przyszła ze swoim synem w wieku gimnazjalnym i co chwila musiała mu zasłaniać ręką oczy a potem zagadywać, bo syn znał dosyć dobrze angielski. No a język w tym filmie jest dosyć dosadny i mięsisty, nie ma owijania w bawełnę. Film zdecydowanie dla ludzi dorosłych i z dystansem do siebie.

Amy (Mila Kunis) jest wiecznie spóźnioną matką dwójki dorastających dzieci, która próbuje pogodzić swoje rodzicielskie obowiązki z pracą na pół etatu, utrzymaniem domu i angażowaniem się w liczne zebrania szkolne organizowane przez stojąca na czele Stowarzyszenia Rodziców i Nauczycieli Gwendolyn (Christina Applegate). I tak od lat Amy próbuje zadowolić wszystkich dookoła i być najlepsza mamą, rezygnując przy tym z jakiegokolwiek życia towarzyskiego i przyjemności dla siebie. Finał tego wszystkiego jest taki, że dzieci jej nie doceniają a mąż woli zabawiać się przed komputerem z dziewczyną z Internetu oddaloną o 2000 kilometrów.

Amy postanawia zmienić swoje dotychczasowe życie, zerwać ze wszystkimi stereotypami idealnej matki, które sama budowała od bardzo dawna i zacząć w końcu żyć. Będzie musiała również przeciwstawić się Gwendolyn, która nie może jej wybaczyć, że ta przestała się angażować w życie szkoły i poprzysięgła jej zemstę. Ale Amy nie będzie sama w swojej walce o odzyskanie szczęścia, pomagać jej będą w tym dwie inne matki outsiderki– podporządkowana mężowi, cicha i skromna Kiki (Kristen Bell) oraz samotnie wychowująca syna, wyzwolona i gotowa do imprezowania w każdej chwili Carla (Kathryn Hahn). We trójkę Mamuśki pokażą wszystkim, że można być dobrym rodzicem i jednocześnie czerpać z życia pełnymi garściami.

"Złe Mamuśki" to nie jest przeciętna komedia dla grzecznych widzów, którzy czerwienią się na dźwięk słowa wagina czy cycki i których nie śmieszą żarty o masturbacji, ponieważ w „Złych Mamuśkach” jest tego pełno! Niektórzy nazwą to wulgarnym poczuciem humoru, a dla mnie to po prostu świetna zabawa i mnóstwo śmiechu - w końcu wszyscy jesteśmy dorośli i wiemy dokładnie z czego się śmiejemy - z samych siebie. Tak że jest trochę wulgarnie, ale najważniejsze że nie jest obrzydliwie. „Złe Mamuśki” są utrzymane w konwencji filmów o „szkolnych frajerach”, którzy muszą wszystkim udowodnić że wcale nie są gorsi od najpopularniejszych dzieciaków w szkole. Z tym że zamiast szkolnych frajerów są ciężko pracujące matki, których dotychczasowe rodzinne życie było pełne ograniczeń i wyrzeczeń, a naprzeciwko nich stoją bogate, ubrane w eleganckie garsonki matki ze Stowarzyszenia Rodziców i Nauczycieli, które wydają się nie mieć żadnych problemów.

Film na spółkę wyreżyserowali Jon Lucas i Scott Moore, którzy wcześniej współpracowali ze sobą przy tworzeniu scenariuszy do trzech filmów „Hang Over”, więc jeżeli dobrze bawiliście się na „Kacu w Vegas”, to będziecie usatysfakcjonowani „Złymi Mamuśkami”. Cały film jest bardzo przyjemnie zmontowany, bardzo dobrze zagrany a błyskotliwe dialogi nie pozwalają się nudzić. W zasadzie jest zrobiony według znanego już od dawna schematu uwzględniającego zwolnione tempo i imprezowe kawałki wmontowane w akcje filmu. Mila Kunis. Kristen Bell i Kathryn Hahn tworzą świetny trójkącik na ekranie i chociaż ich postacie różnią się diametralnie do siebie, to chemia między nimi jest rozbrajająca.

Więc jeżeli macie ochotę na komedię, na której naprawdę można się pośmiać bez względu na płeć i macie ochotę na żarty z okolic intymnych, to można śmiało iść na "Złe Mamuśki'. Na koniec dodam, że scena w supermarkecie, scena na imprezie i scena z różową bluzą w łazience były zdecydowanie najlepsze i zostaną ze mną na długo. Smacznego.

Zwiastun: